środa, 9 lutego 2011

1.

Wyszłam z domu, w domu znów była kłótnia o niepozmywane talerze po obiedzie.Nie umówiłam się z nikim, chcę tylko odpocząć, zasięgnąć świerzego powierza. Po godzinach spędzonych na książkami w czterech ścianach. Gdy wyszłam, na przeciwko domu stał wielki samochód z meblami. Zignorowałam pojazd i poszłam przed siebie w stronę sklepu. W naszym sklepiku, nic ciekawego nie ma, tylko jedzenie. Nie ma w czym przebierać, więc wzięłam tylko paczkę żelek i udałam się w drogę powrotną. Gdy zbliżałam się już do domu zauważyłam że z samochodu wynoszą wielkie pianino. Pomyślałam, że fajnie było by mieć takie, lub przynajmniej umieć na nim grać. Za mężczyznami z przyczepy wyskoczył chłopak z dwoma pokrowcami na gitarę. Maił krótko ostrzyżone włosy, które uroczo mu się kręciły. Na chwile nasze oczy się spotkały, miał smutne, nieporadne spojrzenie. Ocknęłam się na chwile spod uroku chłopaka. W ułamku sekundy stwierdziłam, że to nowi lokatorzy. To przykre, jeszcze miesiąc temu mieszkali tam starsi ludzie. Ale niestety zły los spotkał pana Axl`a. Umarł, a jego zona zamieszkała w domu starców. Lubiłam ich, zawsze wyprowadzałam im psa, teraz Santana mieszka u kuzynki pani Lee, brakuje mi jej. Zamyśliłam się, stałam przy krawężniku dłuższą chwilę. bezczelni faceci z firmy przewozowej zaczęli coś do mnie krzyczeć. miałam ich w dupie. Z bramy wyszedł blond włosy chłopak, razem z męższczyzną po 40-ce. Wyjęli kilka pudeł ... nie przyglądałam sie dłużej. I tak pewnie wzięli mnie już za jakaś nie normalną, jak to niektórzy ludzie oceniają po wyglądzie. Poza tym zrobiło się ciemno i zimno więc poszłam do domu. Wzięłam prysznic, założyłam słuchawki na uczy i usnęłam rozpływając się w ciepłym głosie Kurt Cobaina.

______________________
to dopiero początek, a początki zawsze bywają słabe. 
zapraszam, do dalszej lektury, może mi się nie znudzi. xdd
tak wiem że trochę krótkie. 
pozdr. ! ;**

Prolog

Był zimny wczesno wiosenny wieczór. Śnieg już stopniał i wiele osób wybierało się na codzienny spacer. W pobliżu nie było żadnego parku to tez ludzie przechadzali się wąskimi uliczkami osiedla. Samotnie, w parach, całymi rodzinami, z psem, bez psa. Pogrążeni w myśleniu, wsłuchani w muzykę, weseli...